poniedziałek, 6 czerwca 2011

Opowiadanie...

Leżała w łóżku od 3 godzin, w ogóle nie wstając. Chociaż nie wstała 3 razy.
Pierwszy by zapalić papierosa.
Drugi by nalać sobie wódki do szklanki i duszkiem ją wypić.
Trzeci raz wstała by zwrócić to wszystko co dziś zjadła i wypiła, czyli dwa jogurty, jeden serek i szklankę wódki.

Potem wróciła do łóżka i nadal leżała wpatrując się w sufit.
Ignorowała wszytko. W szczególności telefony, które co jakiś czas oznajmiały różnymi dźwiękami rozmowy przychodzące. Nie odebrała ani jednego połączenia.

Wiedziała, że On i tak nie będzie dzwonił a chyba tylko jego połączenie chciałaby odebrać, ale czy na pewno?
Wracając z toalety sprawdziła rejestr połączeń.
Dzwonił... Raz, to jedno krótkie połączenie przychodzące było od niego. Zamknęła telefon i popatrzyła w monitor laptopa.
Pisał do niej właśnie w tym momencie gdy Ona patrzyła na monitor...
Tylko patrzyła, widziała pojawiającą się w dolnym prawym rogu żółtą kopertę, otworzyła ją i patrzyła na pojawiające się w oknie literki, jego literki... nie zrobiła nic...
Nie odpisała... nawet nie pokazała, że jest...

Zabrakło jej siły na to by odpisać... na to by udawać, że nie jest jej przykro, a przecież było, było jej cholernie przykro.
Przez cały czas, gdy leżała w łóżku analizowała wszystko, ponad rok swojego życia. Ponad rok "zdarzania się" - czasami, dodawała sobie w myślach...

Włączyła muzykę i tak jak kilka miesięcy temu słuchała jednej i tej samej piosenki...
Over and over... nucąć wyuczone na pamięć słowa piosenki, czasami je krzycząc...
Czasami zalewała się gęstymi łzami, które momentami doprowadzały ją do bezdechu i wtedy próbowała łapczywie złapać oddech...
Nie spała, leżała i tępym wzrokiem patrzyła w sufit... i tak przez 3 godziny.

Nie chciała rozmawiać... nie chciała znowu żalić się z jednego i takiego samego powodu... faceta!

Wtuliła głowę w poduszkę... nie pachniała nim, przecież nic nie pachnie NIM...

Tym razem i tak był postęp bo przecież nie oglądała jego zdjęć, nie przeglądała megabajtów maili.
Ona patrzyła w monitor i czytała jego ostatnie literki...

Poniedziałek... rzekła...

Czuła, że dziś znalazła się na dnie wszystkiego... na dnie swojej rozpaczy, na dnie swojej goryczy, tęsknoty i Bóg wie, czego jeszcze... może obojętności... poczucia nicości...

To zadziwiające, ze Ten Mężczyzna tak jak potrafił podbudować ją psychicznie... tak samo potrafił zniszczyć w niej poczucie własnej wartości...

Po kilku "takich dniach" czuła się jak "nikt" jak marionetka, jak zabawka, którą się bierze, bawi a potem rzuca w kąt... bo hmmm czasu brak...

Nie czuła już chyba nic, to chyba obojętność...
Wyszła z łóżka i zapaliła ponownie papierosa, zaciągnęła się i zamykając oczy nuciła..

"zdarzam się, czasami zdarzam się, już tylko zdarzam się i tak mnie nie ma..."


1 komentarz:

jeśli chcesz zostaw swoje literki...