piątek, 29 kwietnia 2011

Urodziny.

"Dzień dobroci dla zwierząt" tak bym to dziś nazwała - właśnie dobiega końca i bardzo się z tego cieszę...

Były oczywiście życzenia, od większości bliskich znajomych od przyjaciół...
zabrakło życzeń od rodziny (chociaż wyjątek to moja bratowa - Ona o wszystkim zawsze pamięta, właściwie o mnie zawsze pamięta). Ale dalsza część rodziny... przecież to tylko urodziny.

Właściwie tak sobie pomyślałam, że to "Tylko urodziny" to pierwsze 30 lat... i co z tego.
Dzień spędzony w łóżku, troszkę z książką troszkę w snach przechodzących w jawę...

Mój organizm się zbuntował i moje plany na dzisiejszy dzień wzięły w łeb...
Troszkę szkoda - ale cóż czasem tak bywa... mam nadzieję, że to sobie odbije i to już pod koniec maja :-)

Nie będzie podsumowań, nie będzie wspaniałych planów na przyszłość, deklaracji co zrobię i jakie postawie sobie cele...

Pozwolę by po prostu się działo... aby życie się toczyło z małą moją pomocą...
Właściwie nawet dziś nie smutałam...

Mimo, że spędziłam ten dzień sam...nie było tortu... nie było bliskich na wyciągnięcie ręki...

Nie płakałam, że byłam sama... po prostu przeżyłam ten dzień...a na koniec powiem,

Dziękuję za pamięć tym wszystkim, którzy pamiętali...

I nie ważne jest czy Ktoś był pierwszy czy ostatni... nie ważne, co i jak powiedział - ważne, że pamiętał....

chociaż  nie tak jakbym chciała... ale przyzwyczaiłam się, że ja nie dostaje już tego co bym chciała...

czwartek, 28 kwietnia 2011

Może...

Może my kobiety za dużo myślimy.
Może zanadto rozmyślamy nad Wami.
O waszym zachowaniu w stosunku do nas.
O waszych wypowiedziach...
O waszych wykrętach.
Może to jest źle, że poddajemy sekcji każdy drobiazg, każdy wyraz, każdy ton.
Może to jest też bezsensowne i tylko nas kosztuje dużo bezsennych nocy, deprymujące momenty i godziny strachu i nerwów.
Może powinnyśmy zaprzestać też niekończąco sprawdzać nasz telefon komórkowy czy aby jest czasem jakikolwiek nieodebrany telefon lub SMS-od Was.
Ale może też potrzebujemy to wszystko.
Te małe dramaty.
Tak w ogóle to właśnie one pokazują, że jeszcze mamy uczucia, trwałe i szczere zainteresowanie wobec drugiej nam osoby.
To udowadnia - i to dobrze - że jesteśmy do miłości zdolne.
I to jest ludzkie.
Może powinniście się też tak zmienić, wszyscy ci Mężczyźni co myślą, że mogą nas każdą mieć ponieważ One dopuszczają do uczuć i bliskości w swej naiwności.
W ten sposób myśląc nie będziecie zranieni to prawda.
Ale na końcu będziecie sami...

wtorek, 26 kwietnia 2011

nie ma już nic...


gdyby można było spalić wspomnienia, zrobiła bym to dziś...

spaliłabym je tak jak pali się niechciane zdjęcia...

niestety nie mam takiej władzy...

może znajdę inny sposób...

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Dni inne od wszystkim

Święta mijają...

Przemija wiele rzeczy...

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość...

Dziś jakoś to nie ma znaczenia...
Już milczę, już nic nie mówię...

Zamykam się w swoim pokoju i zasypiam, zapominając o tym jak się czuje...

piątek, 22 kwietnia 2011

Mój świat...

Mój świat, mój prywatny świat...
Teraz zamykam się w nim. Zamykam swoje płatki jak kwiaty na wieczór.
Buduję ponownie mur... obojętności, nietykalności, niedostępności...
Przyszedł taki czas, że tak jest dla mnie bezpieczniej...

Zamykam się w swoim świecie bo wówczas wszystko mniej boli... a co boli najbardziej... cisza... która wisi w powietrzu i zabiera tlen...
zabiera ten tlen, który jest mi niezbędny do oddychania a z tego akurat nie mogę zrezygnować.
Nie mogę zrezygnować z oddychania.

Co raz większy ból, który przeszywa mnie wzdłuż i wszerz...
Czuję jak czasem brakuje mi powietrza by oddychać...

Na stoliku stoi bukiet żonkili... zaczynają więdnąc - zupełnie jak ja...
Czuję jak skrzydła, które kiedyś Ktoś mi podarował dziś je podcina... całkiem brutalnie, bez słowa...

A życie toczy się dalej...
A ja buduję swój nowy świat... może nie pełen smutku... 
ale świat przesycony tęsknotą i wspomnieniami...

Nie żyję nimi po prostu o nich pamiętam, i tylko czasem budując świat zanurzam się w nich i pływam tuż pod powierzchnią łapiąc oddech...

Tuż pod powierzchnią by czasem jeszcze poczuć, że kiedyś...
Że kiedyś czułam... że kiedyś dotykałam...


Nostalgia... zaczynam ją lubić...
Dziś wiem czego potrzebuję, ale nie pozwolę sobie na to, nie pozwolę sobie na wiele rzeczy, których potrzebuję...
Bo obawa przed bólem jest zbyt silna... 
Kiedyś powiedziałam "Nie można mnie teraz skrzywdzić pamiętaj o tym"

I dziś krzyczę to ponownie "Nie można mnie teraz skrzywdzić, pamiętaj o tym"
Nie po tym wszystkim co się wydarzyło... nie po tym wszystkim co przeżyłam...

Nie po tym co zdołałam osiągnąć. W dużej mierze, dzięki Komuś...
ale przecież to nie ma znaczenia, 
W dniu dzisiejszym wiele rzeczy straciło na znaczeniu... a ja właściwie nie wiem dlaczego....
już nawet nie pytam dlaczego... nie pytam, nie dlatego że boję się odpowiedzi...
Już się ich nie boję...

Nie pytam bo odpowiedzi już nie potrzebuję...
Nie tylko słowa mają znaczenie, znaczenie ma także gest... zachowanie... i wymowna cisza...

Ktoś kiedyś powiedział mi, że najważniejsze jest aby chcieć i po prostu żyć, żeby sobie pożyć bo przecież po to jest życie...

No właśnie trzeba chcieć... tylko jaki sens mają te słowa, gdy wypowiada je osoba, która nagle jakby przestała chcieć i nagle jakby przestała żyć...
a może chce i żyję tylko już w innym świecie nie osiągalnym dla mnie...
Bo ja jestem tematem tabu? a może jestem po prostu przeszłością, która była i przeminęła...

Może już jestem wspomnieniem... nie wiem...

Zamknięta w swoim świecie już o tym nie myślę...
Buduję dla siebie świat... za murem z obojętności.... z fosą zapomnienia....

To będzie mój świat... tak jak to będą moje święta... i tylko ja wiem jak one przebiegną...
I ...


wiesz.... nie, właściwie to już nic nie wiesz... ale przecież to nie ma znaczenia....

środa, 20 kwietnia 2011

Oto mój wieczór

Zmęczenie,
Obojętność,
Puste słowa,
Jak grochem o ścianę,
Idiotyczne rozmowy,

Wiśniówka
Nie czekanie
Ignorancja

Gorąca kąpiel...
I łóżko... moje, ciepłe i zawsze na mnie czekające...

wtorek, 19 kwietnia 2011

a gdy przychodzi wieczór...

Szpilka siada na swoim parapecie, odpala papierosa, zamyka oczy i rozmyśla, czasem marzy... czasem patrzy na miasto nocą...
Dziś ogarnęła ją nostalgia... nostalgia za wydarzeniami, osobami i uczuciami...
Nikt chyba nie lubi czekać, Szpilka też... czeka na literki, na słowa... na odpowiedź... Właściwie czekała cały dzień, teraz już nie...
Wyłączyła komunikator, pocztę - tylko telefon leży tuż obok, chociaż to chyba nie ma znaczenia.
Parę minut temu spojrzała na wyświetlacz przy tylko przekonać się, że nie ma nowej wiadomości ani informacji o nieodebranych połączeniach...

W domu panuje cisza, domowników jeszcze nie ma... zgaszone światło w pokoju i tylko poświata księżyca i odgłosy Wielkiego Miasta - chociaż właściwie dziś panuje cisza... czasem tylko słychać warkot przejeżdzającego auta...

Szpilka myśli o uczuciach, o uczuciach o których ludzie sobie nie mówią, o niedomówieniach, błędnych interpretacjach o tym jak można "zagłaskać Kotka na śmierć"...
Doświadczyła chyba wszystkiego...

Dotyka dłońmi klawiatury, literki po literce... i włącza muzykę by choć na chwilę odpłynąć...
Dziś odpływała kilka razy... przy swoich ulubionych kawałkach... czasem gdy słyszała jakąś melodię przychodziły jej do głowy bliskie w jakiś sposób osoby, wtedy na ustach pojawiał się uśmiech...
Wyparła z siebie wiele złych wspomnień, myśli tylko o tych dobrych, tych które są warte pamiętania...
Jednak dziś nie wszystkie złe można zapomnieć - ot taki dzień...

Przypomniał jej się zapach formaliny...
W tym dniu jest sama... nikomu nie powiedziała, co czuje i jaki to dzień...włącza piosenkę...

Ta piosenka jest zawsze przy mnie gdy Szpilka myśli o śmierci i osobach, które straciła...

Wsłuchuje się dźwięki dwóch utworów... zamyka oczy i odpływa... powoli w swój świat...
zamyka się w swoim bólu, który powraca jakby wszystkie te wydarzenia zdarzyły się przed chwilą... czuje ten paniczny strach... a potem obojętność na to co się z nią dzieję...
Przeżywa od nowa ten koszmar godzin... minut... chwil...

Wiecie ile razy można przeżywać śmierć bliskiej osoby...?? tysiące razy...
i nie dlatego, aby się umartwiać, katować...
Tylko po to by nie zapomnieć... nie zapomnieć jak się kochało... jak wiele się straciło...


Szpilka czuje to wszystko... obrazy przesuwają się w jej głowie jak film dokumentalny...
Poranek... telefon... jeden drugi...

i życie jak w transie... zero łez... opanowanie... 

Szpilka zamyka oczy...z pod powiek kropelka rosy zeszklona...
jedna, druga spływa po policzku i przynosi ukojenie...

Mało sensowne te słowa dziś... ale dziś jest inny dzień...
Dzień w którym można robić wiele rzeczy, ale gdy nadchodzi noc i cisza myśli niespokojne wracają razem ze wspomnieniami złych dni...

List do nieba...

Kochana...

Dziś Twoja rocznica, właściwie nie rozumiem dlaczego "obchodzimy" właśnie tą rocznicę.
Przecież w życiu mamy tyle powodów do świętowania - urodziny, imieniny, Dzień Matki, Dzień Ojca, rocznica ślubu, rocznica poznania, Dzień Dziecka... etc... etc...
Ale dziś to nie jest żaden z tych dni...

To już sześć lat, a ja pamiętam jakby to było wczoraj... pamiętam cały ten dzień z każdym najdrobniejszym szczegółem.
Wciąż widzę Twoją twarz, wychudzoną, bez uśmiechu, zniszczoną i z pozostałościami po welflonie...
Pamiętasz też Ciebie sprzed tego dnia. Pamiętam naszą wizytę u lekarza w Sandomierzu i potem spacer po Starówce. Uśmiechałaś się i mówiłaś,że teraz ten lekarz na pewno pomoże...

Ponownie do Ciebie pisze, bo to pomaga - nie mogę Cię odwiedzić bo jestem daleko i w najbliższym czasie nie będę mogła przyjechać.
Wiem, że gdybyś była właśnie zaczynałabyś przygotowania do Świąt, do Świąt których ja nie znoszę... zawsze kojarzą mi się z Twoją śmiercią i z brakiem zmartwychwstania...


Wiem, że zganiłabyś mnie za to, że nie lubię tych Świąt, ale ja po prostu ich nie znoszę - dlatego też, między innymi postanowiłam zostać w Wielkim Mieście. Chce je przespać, nie chce uroczystego śniadania i życzeń, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością (tak jak to było dotychczas).
Życzeń, które stają się nie aktualne już następnego dnia po ich wypowiedzeniu...

Chyba stałam się jak Dziadek, który też nie lubił tych świąt - a może to tylko ogólne wrażenie.
Pamiętam jak zawsze podjadał Ci kapuśniaczki, kiedy były jeszcze gorące i chowałaś je w szafce na dole. My i tak zawsze wiedzieliśmy gdzie są i czekaliśmy aż wyjdziesz na przykład po świeży obrus...Taki biały, duży, który został tam....

Tam - w miejscu, które nie jest już moim domem - właściwie nigdy nie było, nigdy nie czułam, że to mój dom... Za swój dom zawsze uważałam Twój, gdy tylko było mi źle zawsze uciekałam do Ciebie...

Dziś doceniam wiele rzeczy, które mi wpajałaś, doceniam to jaka byłaś i to co dla nas zrobiłaś... Doceniam każde Twoje poświęcenie ...
Brakuje mi Twojego uśmiechu... słów...
Chce abyś wiedziała, że byłam dzielna - zniosłam wszystkie inwektywy i tak bardzo nie bolało. Wytrzymałam te słowa rzucane we mnie i po prostu się uśmiechałam.
Dziś mam to za sobą. 
Wiem, że nie takiego życia dla mnie chciałaś... ja dla siebie też nie...
Ale teraz po tym wszystkim jestem silniejsza i przede wszystkim szczęśliwsza... przynajmniej staram się być szczęśliwsza.
Jeszcze długa droga przede mną...
Dlatego proszę bądź przy mnie...
Kocham Cię i tęsknie... - teraz wiem, mówię to częściej niż gdy żyłaś...ale tak jest ...

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Biała sukienka

Pamiętam dokładnie swoją pierwszą białą sukienkę...
To było prawie rok temu, wtedy zarzekałam się, że nigdy, ale to przenigdy nie założe białej sukienki.
Pamiętam nawet jak to argumentowałam: "W białej sukience będę wyglądać jak szafa trzydrzwiowa z nadstawką"

Kilka dni po wypowiedzeniu tych słów otrzymałam swoją białą sukienkę - zgodziłam się na to, że sama nigdy jej nie kupię więc zrobił to Ktoś inny...

Stałam przed szafą z wielkim lustrem i zamknęłam oczy, wokół panowała cisza, światło odbijało się w różowych ścianach.
Zamknęłam oczy i nagle poczułam dłonie na swoim ciele, oplatały mnie dłonie i coś jeszcze, po chwili usłyszałam:
"Otwórz oczy"

Otworzyłam i miałam na sobie białą sukienkę z bibuły... Nie mogłam uwierzyć... i śmiałam się jak szalona.
To niesamowite, jak sukienką z bibuły można sprawić tak wielką radość.

Mija prawie rok...

Zobaczyłam ją w jakimś kolorowym piśmie i spodobała mi się od razu, chciałam ją mieć.
Mimo ceny, która jak dla mnie była zbyt wysoka.
Wczoraj weszłam do sklepu i skrzętnie polowałam tylko na jedną rzecz, szukałam i straciłam już wiarę, że odnajdę.
Znalazłam - czekała na mnie...
Biała, zwiewna z dużym delodem sukienka...

Wziełam dwie do przymierzalni (większą i mniejszą) hmmm zdziwienie przy mierzeniu :)

MMS - kupić czy nie :-)
Odpowiedzi twierdzące.

Do tego jeszcze bielizna...

Kupiłam białą sukienkę, nie zważając na to czy będęwyglądać jak szafa trzydrzwiowa z nadstawką czy nie..
Po prostu ją kupiłam bo mi się podobała.

I wiem kiedy ją założe i wiem, co będę w niej robić...

Zielona trawa będzie połyskiwać w słońcu, a na niej będą kwitły żółte mlecze...
Będę boso stąpać bo zielonej i wilgotnej trawie...
Wokół tylko ja i natura... odgłosy ptaków, zwierząt i wszędobylskich owadów :-)

A ja?
A ja będę w białej sukience i będę tańczyć... będę rozkoszować się tą właśnie chwilą...
I zacznie padać deszcz... jego krople będą spadać na mój nagi dekold, będą pieścić rozgrzane ciało...
A ja nadal będę tańczyć i cieszyć się tą właśnie chwilą...

I pomyślę tylko o jednym,
Chce by deszcz zmył wszelkie smutki...
Więc niech pada...
I będę tańczyć, w białej sukience, w deszczu, boso...

Chce tańczyć dla Ciebie... przy Tobie...
Czasem po prostu bądź...

poranek

Mam ochotę kląć, właściwie klnę... oberwało się nie tej osobie co powinno...
Cholera ja wiem, że stosunki damsko - męskie są skompilkowane...
że My Kobiety jesteśmy skompilkowane !!!!!!!!
Ale!!!!!!!!!!!!


"CENZURA" !!! Potrzebujemy Was mężczyźni, tak jak Wy nas !!!!

I jeśli Ktoś nie odpisuje Wam na smsy, nie odbiera połączeń ma swoje powodu, które wyjaśnia w mailu !!!

Ale jeśli po takim wyjaśnieniu czeka, to czeka na Wasz telefon !!!!!!!!

CHOLERA!!!

Jestem Kobietą i zrobiłam co mogłam a dziś z samego rana trafia mnie szlag....
Jestem zbyt uparta by zadzwonić, smsy pozostały bez odzewu więc więcej pisać nie będę.

Chce chociaż raz poczuć, że jestem ważna... ważniejsza niż jakaś pieprzona fikcja!!!!

Brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!

Mam dość tego jak się czuję, jak znowu zalewam się łzami....


Jeśli chcesz być blisko Kogoś, zawsze znajdziesz sposób by być.... i nie powstrzyma Cię nawet milczenie tej osoby. 
Trzeba po prostu tego chcieć.... :|


PIEPRZYĆ WSZYSTKO !!!!

WYSIADAM !!

niedziela, 17 kwietnia 2011

Gorączka sobotniej nocy...

Subtelny balans pomiędzy ideałem a pięknem...
Niezwykłość życia zamknięta w tchnieniu muzyki, duszy i ciała...



Ekstaza umożliwia przekraczanie własnych granic, a taniec jest sposobem unoszenia się w przestrzeni...

Wczoraj uciekłam od rzeczywistości...
Odpłynęłam w rytm dźwięków...

Zamykając oczy słuchałam tylko muzyki....i balansowałam... pomiędzy rytmem a słowami.
Czułam jak muzyka opętała mnie...
Nie liczyło się nic,  biodra kręciły się jak oszalałe, a krew burzyła się w żyłach...

Rzeczywistość była odległa, nie liczył się świat, który jest na zewnątrz, nie liczyły się telefony, nie liczyły się smutki...

To był mój taniec, mój wieczór, moja ucieczka od rzeczywistości....


Nie w alkohol.... ale w taniec, w inny wymiar mnie samej... w szaleństwo...
rytm, bas, dźwięk, kolorowe światła... parkiet....
decybele....

Zapomniałam o wszystkich smutkach i tego potrzebowałam....



Podsumowując gorączkę sobotniej nocy:
Spałam 4 godziny :-)
Tańczyłam 6 godzin :-) z przerwami (krótkimi) na :
1 Desperado
1 Red Bull z wódką
Papieros (nie jeden)
Toalete
Zdjęcia
Zapoznałam się z ochroniarzem (oczywiście w celach budowania poczucia bezpieczeństwa)

A tak w ogóle to bawiłam się fantastycznie !!!!!!

PS
Wychodząc z lokalu o 4 nad ranem, ochroniarz wcisnął mi w rękę małą kartkę...
hmmm... a na niej numer telefonu :-) kto wie, może skorzystam (oczywiście w celach budowania poczucia bezpieczeństwa :D)

sobota, 16 kwietnia 2011

Szpilka i Wielkie Miasto.

Jako, że Szpilka  w Wielkim Mieście pora napisać coś o tymże Mieście...

Wielkie Miasto na początku mnie przerażało... ogrom ludzi, notoryczny bieg, ulice, ronda, uliczki...
Autobusy, tramwaje, metro... i wszędzie biegnący gdzieś ludzie... 
Jedno wielkie przerażenie... dokąd iść, którędy, jak będzie szybciej, jak będzie łatwiej...

Gdzie ja w ogóle jestem ?? Cholera no gdzie??

Tak - Szpilka zgubiła się raz w Wielkim Mieście, oczywiście nie w Centrum, nie gdzieś daleko od domu...
Szpilka jest wywrotowcem i zgubiła się kilkaset metrów od domu... Wracała z pracy i sobie źle skręciła...
I oczywiście zamiast wpaść w panikę zaczęła się śmiać... Bo zgubić się każdy może, ale blisko domu tylko Szpilka...


Co raz bardziej lubię Wielkie Miasto, dziś z lekkim poirytowaniem jechałam do pracy, fakt faktem zmieniłam autobus, tylko po to by przejść się ulicami Nowego Świata...

Czarują mnie... ja wiem, że dla jednych to po prostu ulica, na której jest pełno ludzi ale dla mnie ma w sobie jakąś magie...
Większość lokali wystawiło już fotele, kanapy i stoliki na zewnątrz, słychać gwar ludzi, ich śmiech, radość... i dziś jeszcze to słoneczko...
ehhhh a Szpilka dziś do późna w pracy.

Wielkie Miasto już tak nie przeraża, zaczynam się cieszyć z każdego wolnego dnia, który mogę poświęcić na poznawanie go... na razie nie wiele go poznałam, bo nie było kiedy, ale teraz to się zmieni... chyba, że obudzi się we mnie zwierze - leniwiec chyba :D.

Szpilka ma wieki plan... rower i Wielkie Miasto...
Na razie moje ulubione miejsce zostało odwiedzone niestety nie uwieczniłam go swym aparatem tylko dlatego, że było pełno wycieczek i byłam lekko poirytowana...

Ale już wkrótce... moje ulubione miejsce, aparat, cegły i ta magia, która otacza to miejsce...

Dziś się smucę mniej, a to dlatego, że tyle nie myślę, przynajmniej staram się, widzę jasne strony i uśmiecham się...
Słońce mnie dziś rozpieściło na maxa...
I sama też wprawiłam się w dobry humor...
Spódnica, szpilki :D (w końcu Szpilka) dekolt, etc... etc...
a wieczorem...

Mały Melanż w Wielkim Mieście, gdyby Ktoś szukał Szpiki, to Ona dziś będzie na parkiecie...
bo dziś będzie tańczyć do białego rana, tak, że rano w pracy nogi będą boleć - głowa nie... bo aby się dobrze bawić Szpilka procentów nie potrzebuje - a dziś potrzebuje przetańczyć całą noc.

Ktoś się ze mną wybiera?? :-)

piątek, 15 kwietnia 2011

BEZPOWROTNIE

Poznajemy tysiące ludzi i nikt nas nie wzrusza...
A w końcu pojawia się jedna osoba i zmienia nasze życie.
Bezpowrotnie.

"Jestem szczęśliwa...
Światło poranka odbija się od Twojej twarzy,
podmuch lekkiego wiatru przeszywa moje ciało...
Czuję miły dreszcz
Jestem szczęśliwa. Tu i teraz.
Ta chwila, 
ten właśnie moment - tak tylko to, 
można by powiedzieć...
Właściwie nie ważne czy to się powtórzy dziesięć tysięcy razy,
czy już tak nie będzie, a wiesz dlaczego?
Bo jestem szczęśliwa. Tu i teraz...."

Powtarzałam cichutko w myślach, tak cicho by nikt, nie usłyszał moich własnych myśli. Jakby to w ogóle było możliwe.

Jedna osoba może zmienić nasze życie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Zamienia nasze poranki w najszczęśliwsze chwile, chwile dzięki którym czujemy się wyjątkowo.
Albo czujemy się zwyczajnie szczęśliwe.
Nie myślimy o tym co będzie później i czy będzie jakieś później.
W takie poranki nie ma znaczenia czy to się powtórzy bo liczy się chwila.
Bo liczy się tu i teraz.

Przeżyłam trzy poranki tu i teraz. Poranki, które chciałam aby trwały wiecznie. 
Poranki, które zaczynały się o 5 nad ranem tylko dlatego aby trwały dłużej.
Patrzyłam na twarz mężczyzny i uśmiechałam się, bo zwyczajnie sobie spał... tuż obok....


W myślach mówiłam sobie:

Bo jestem szczęśliwa... Tu i teraz...

a potem dopowiadałam cicho w myślach, tak by nie usłyszał ani jednej myśli

z Tobą, przy Tobie, dzięki Tobie...

Jest czas powitań i czas pożegnań. Właściwie co dzień witamy się z kimś i żegnamy...
Żegnałam się z wieloma osobami w swoim życiu, z wieloma tak na zawsze...
Z trzema osobami nie zdążyłam się pożegnać, odeszli nagle... i nie była to ich decyzja ani tym bardziej moja, bo gdyby to miała być moja decyzja - nigdy nie pozwoliłabym im odejść.


Dziś dojrzewam do kolejnego pożegnania, przygotowuje się do niego każdego dnia...
Ale chyba tylko ja...
Nie rozumiem zbyt wiele, i nie dlatego, że jestem mało inteligentna...
Nie, dlatego, że zbyt wiele pytań, zbyt mało odpowiedzi na zadane pytania...

Często wracamy do przeszłości, ja również - dziś dzięki mojej przyjaciółce... przypomniała mi, że przecież przeszłość istniała, w moim przypadku bardzo wpłynęła na mnie. Moja przeszłość, moje przeżycia. To wszystko ukształtowało mnie. Stworzyło. Moja cała przeszłość ulepiła mnie jak z gliny.
W dużej mierze to dzięki niej jestem taka a nie inna...

Nie odważyłam się na powrót do przeszłości... do wspomnień...
za dużo tam mnie... takiej innej, takiej emocjonalnej... takiej...

Nie chce wrócić do miejsca, gdzie On mnie odnalazł, gdzie wszystko się zaczęło...
Ciekawe czy zdaje sobie sprawę ile słów było pisanych dla niego, do niego...

Na pewno nie wie o wielu... o szkatułce wspomnień... o listach nie wysłanych...

Nie wie o ostatnim liście... a przecież był dla niego.


Dziś wiele rzeczy już nie wie, teraz już nie szuka mnie... nie znajduje...
Więc stoję w swoim cieniu, uciekam... znikam...

powoli bezszelestnie przestaje istnieć...
a może już nie istnieje...


Może jestem jedną z tych tysięcy ludzi, które się poznaje i nie wzruszam...
Może...

Pojawiła się w moim życiu osoba, która zmieniła moje życie.
Bezpowrotnie... Nawet jeśli nie jest jego częścią...

http://www.youtube.com/watch?v=smRMGrUumHY 

czwartek, 14 kwietnia 2011

nagle...

Nagle dostajesz cios, od osoby, od której uwolniłaś się w ostatnich dniach...
Uderza jak zawsze słowami...
boli...
mimo wszystko...
a może dlatego, że znowu jestem z tym sama...

dobrze, że mam poduszkę...
Ona już przyzwyczaiła się do moich łez...

Chce zasnąć i nie czuć tego bólu...

Nie chce nic już czuć...nic...
I nie chce czekać... bo to już nie ma sensu...

środa, 13 kwietnia 2011

...

Kilka listów nie wysłanych
oraz słów nie wypowiedzianych...
Gramy uczuć pochowanych
ogrom myśli rozczochranych
garść tęsknoty
szczypta goryczy


cóż więcej pozostało...
krople łez... i samotność...

Szpilka wzięła gorącą kąpiel, zbyt gorącą bo wychodząc z łazienki owinięta swoim ulubionym ręcznikiem musiała przytrzymać się drzwi bo w głowie się jej zakręciło.
Owinięta ręcznikiem usiadła na łóżku i w dłonie wzięła balsam...
Lubi jego zapach, uśmiecha się i nakłada balsam...

Następnie bierze papierosa siada w swoim oknie na parapecie i wydmuchuje dym przez uchylone okno...
Patrzy w niebo... układa słowa...
Czuję jak po policzku przesuwają się łzy, nie chciała płakać nie chciała dziś smutać. 
Ale to samo przyszło... bierze głęboki oddech zamyka oczy i zaciąga się po raz kolejny papierosem...

W myślach układa słowa:
Chciałabym się dziś z Tobą kochać,
Nie uprawiać seks... ale się kochać.
Właściwie ja nigdy nie uprawiam z Tobą seksu, dla nie to zawsze jest kochanie.
Seks można uprawiać zawsze i to z każdym jeśli ma się na to ochotę
Ale ja nie chce seksu i nie chce z każdym... to nie dla mnie może dla innych...

Chce byś mnie dotykał, pieścił i całował...
Ale tak naprawdę to chce byś dziś był przy mnie
Ale tak naprawdę to chce Cię dziś usłyszeć...

Szpilka zakłada koszulę nocą i zanurza się pod kołdrę...
Poduszka znowu mokra od łez... i co z tego...
I tak o tym nie wiesz... i tak tego nie zauważasz...
Dlaczego tak jest?

Dlaczego Szpilka jest tu... a On jest tam?

Kobiece złudzenia...

My kobiety często chyba żyjemy złudzeniami...
A to, że Ktoś się zmieni, 
A to, że Ktoś jeśli jest przy nas to ma szczere intencje,

A to, że jeśli zrobimy coś dla innych to dobro do nas wróci...
Tych złudzeń jest więcej...
Łudzimy się, że jesteśmy ważne, że istniejemy w czyimś życiu i mamy tam swoje miejsce...
Życie jednak szybko weryfikuje nasze złudzenia...

I wówczas siadamy na skraju łóżka i nie potrafimy powstrzymać łez...
Przeglądamy pocztę, sprawdzamy telefon i próbujemy się przekonać, że przecież to nie możliwe
Aby...
aby co?
aby Ktoś nas zapomniał?
aby Ktoś coś zrobił...

Ludzie się nie zmieniają szczególnie dla Kogoś, mogą udawać, że się zmienili mogą grać i zakładać maski, ale czas weryfikuje wszystko... pokazuje prawdę o nas samych i ludziach, którzy próbują grać...
A pośrodku jesteśmy my...
Żyjemy w związkach toksycznych i czujemy tą samotność. Mamy przyjaciół, bliskich, dzieci, rodzinę ale to nie zmienia faktu, że pozostajemy samotne...

Wierzymy, że los się odmieni i dążymy do tego. Działamy... dźwigamy codzienność życia i łudzimy się... tak, nadal i wciąż...

Bo pragniemy poczuć się szczęśliwe... kochane... i mniej samotne, czasem błądzimy i popełniamy błędy... czasem dużo błędów...
Żyjemy i staramy się zapomnieć o tym co nas boli w codzienności dnia...
I co z tego?

Nic...
Bo żadna impreza, bo żadni znajomi, przyjaciele ani rodzina...
nie zapełnią pustki w sercu...
Nie osuszą łez... bo one pojawiają się, gdy samotnie zasypiamy w łóżku, gdy samotnie jemy obiad...

Ciągła samotność .... tak Ona jedna nas nie opuszcza... Ona jedna nie pozwala nam zapomnieć jak to jest...

A mamy przecież świadomość, że życie przecieka nam przez palce, że drugi raz nie będziemy mieli okazji do przeżyć... a jednak żyjemy tak a nie inaczej...
Mówimy półprawdy, albo nie mówimy wcale. Nie mówimy o swoich uczuciach, obawach...
Nie dzielimy się z bliskimi tym co najważniejsze... nie dzielimy się sobą...
Zamykamy się w swoich światach...
Unikamy ryzyka... ryzyka kochania, to takie skomplikowane bo z jednej strony chcemy być kochane a z drugiej boimy się kochać...
Boimy się powiedzieć tylu pięknych rzeczy... zadać pytania, które rozwiały by nasze wątpliwości...

a potem czekamy na odpowiedzi...
sprawdzamy pocztę, przeglądamy telefony...
i czekamy...
razem z naszą samotnością...


Po gładkiej szybie spływa kropla...
Podążam palcem po jej ścieżce.
Takich kropel jak ta jest wiele,
Uderzają w parapet i rozpryskują się.
Na kilka innych, mniejszych...
Stanęłam sama pośród kropli deszczu
Rozłożyłam dłonie
Rozchyliłam usta...
Chciałam by deszcz oczyścił mnie z tego smutku..
By przyniósł spokój...
Ale On pada... i nie oczyszcza
Ale On pada, za oknem i w moim sercu...

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Czerwona róża

Zawieszona gdzieś w próżni
milczę...
Czuję jak niespokojnie oddycham,
Jak ważę każde słowo
Znowu się boję, o jedno słowo za daleko?
A może o jedno słowo za blisko?
Wpatrzona w milczenie przyzwyczajam się do niego...
A co jeśli?
Nie chce kolejnego koszmaru...




Zasuszone płatki róż
Zasuszone wspomnienia
Czerwona róża
Czerwona cegła...
Dbaj o mnie
I w radiu dźwięki...
I czuję przyjemny dreszcz...

Pajęczyna myśli oplata mnie ponownie
Czy wiesz, że wstał nowy dzień
Nie czujesz tego?
Ja również...
Może ja nadal śnie...
A może tak utkałeś pajęczą sieć,
Że jestem w kokonie własnych myśli

Zasuszone płatki róż
Zasuszone wspomnienia
Czerwona róża...
Czerwona cegła...
Dbaj o mnie.
I w radiu dzwięki
I czuję przyjemny dreszcz...

Gdzie jesteś?
Stoję na łące,
Rozkładam dłonie 
I patrzę w niebo
A może napotkam tam Twoje oczy...
Może nawet Twój uśmiech...
Boję się...
Tej ciszy,
Tej pustki, która rodzi się w moim sercu...

Boję się... boję się, że znowu jestem sama....
Boję się... boję się, że on nie jest sam....

Zasuszone płatki róż
Zasuszone wspomnienia
Czerwona róża...
Czerwona cegła...
Dbaj o mnie.
I w radiu dźwięki
I czuję przyjemny dreszcz....



Usiądź dziś na brzegu mego łóżka
Usiądź i nie zostawiaj mnie dziś samej...
Nie pozwól na płacz,
Nie pozwól na samotność
Weź mnie za rękę....
Usiądź dziś na brzegu mego łóżka
I pozwól zapomnieć, że umarłeś
I pozwól zapomnieć, że jestem samotna...
Że.... tylko cisza jest ze mną zawsze...
Czerwona róża...
Zasuszone wspomnienia....

niedziela, 10 kwietnia 2011

Gybyś była Szpilką... byłabyś gładką, z mocno osadzoną główką...

Gdy dziś usłyszałam tą metaforę szczerze się uśmiechnęłam...

Wyjątkowy dzień, właściwie wyjątkowy tydzień...
bardzo wyczerpujący i emocjonujący. Właściwie to cieszę się, że już minął.
Co prawda odpocznę dopiero we wtorek ale najważniejsze i najcięższe dni są za mną.

Wiele myśli w mojej głowie... biegną a raczej suną jak express po torowisku, z tym, że tymi torami jest moja głowa...
Chyba nawet nie mam siły by dogonić te moje nieszczęsne myśli...

Myślę o wielu sprawach o tym jak wiele się zmieniło w moim życiu przez ostanie kilka miesięcy i jak bardzo ja się zmieniłam...
Jak pokonałam w sobie te Diabły, który były gdzieś z tyłu mojej głowy...
Jestem inna, czy lepsza czy gorsza nie wiem - na pewno inna...

Bardziej świadoma, siebie, tego czego oczekuje od innych, od przyszłości...
Potrafię wyznaczyć sobie cele i dążyć do ich realizacji...

ewaluowałam, że tak powiem...
dorastam do decyzji, nowych postanowień "nowego jutra"

Tylko do jednego nie potrafię dorosnąć...
Nie potrafię mówić o swoich uczuciach... uciekam, tak jak to robię od tygodnia...
boję się pytań a jeszcze bardziej odpowiedzi... chociaż może w głowie już mam gotowe odpowiedzi i dlatego boję się pytań...

Nie wiem, sama nie wiem...
Uczucia i emocje - nie potrafię nad nimi zapanować...

Jestem wywrotowcem, dlatego dziś zamiast cieszyć się w pełni tym co dobrego spotkało mnie w tym tygodniu i tym jak wiele udało mi się osiągnąć, mam ochotę zwinąć się w kłębek i popłakać w ciszy i spokoju...
Mam ochotę na chwilę płaczu w samotności... a jednocześnie chce przestać czuć się tak samotna jak się czuję...

Zniknęłam z czyjegoś życia kilka dni temu... i zastanawiam się czy odczuwa mój brak...
a co jeśli...a co jeśli Komuś pasuje, że zniknęłam...

Jak będę dalej żyć i funkcjonować... przecież ja...

"zostałam oswojona" zupełnie jak Lisek przez Małego Księcia...

Napisane w innym czasie jednak bliskie mojemu sercu...

Wymyśliłam Cię

Wymyśliłam Cię...

Usiadłam na brzegu łóżka i zamknęłam oczy i wówczas wymyśliłam Cię...

Wymyśliłam Twoje zielone oczy i Twój uśmiech... Twoje długie palce i ciepłe dłonie...

Wymyśliłam Twoje kosmyki włosów...

Wymyśliłam nawet Twój zapach, który towarzyszy mi każdego dnia

i wymyśliłam nawet Twój ton głosu i śmiech...

Dziś już doskonale wiem jak wyglądasz, jak mówisz, jak się uśmiechasz - wiem bo ja sobie to wszystko wymyśliłam w mojej głowie...



Wymyśliłam także swoje uczucia do Ciebie i to, że mogę Cię nimi obdarzyć,

Wymyśliłam:

krzyk na balkonie

wspólny prysznic

spacer doliną w górach

obiad na Krupówkach

białą sukienkę

wspólne gotowanie

wspólnie spędzoną noc,

pierwszą...

drugą...

trzecią...

masaż

poranek najpiękniejszy w moim życiu

żółtego tulipana

aniołka w kuli

pocałunek pod parasolem

dotyk

megabajty listów pisanych do Ciebie

megabajty listów otrzymanych od Ciebie

zdjęcia

wspólną kawę

kolację

spacer uliczkami najbardziej romantycznej ulicy

Twój zachwyt

wspólne oglądanie gór

podróż pociągiem

Twój oddech przy mojej szyji

trzymanie się za rękę...



tak, wymyśliłam to wszystko... wymyśliłam Ciebie ale zapomniałam wymyśleć jednego, chyba najważniejszego...

zapomniałam, że aby to wszystko sprawiało przyjemność to i Ty musiałbyś wymyśleć mnie...

ale Ty musisz coś innego, coś ważniejszego...

bo Ty musisz przyjechać później

bo Ty musisz wyjechać wcześniej

bo Ty musisz odwiedzić Kogoś...

bo to wszystko jest tak bardzo ale to bardzo ważne...

a skoro coś jest ważne to naprawdę to trzeba prawda??

a sprawy mniej ważne... no cóż... na sprawy mniej ważne nie trzeba poświęcać czasu i nie można poświęcać spraw ważnych...

na sprawy mniej ważne wystraczy kilka minut w przelocie pomiędzy wyjściem z pociągu a wejściem do autobusu...

I ja to rozumiem...

bo to ja, Ania - ta, która powie rozumiem przecież to ważne...



I pewnie masz rację ważnymi sprawami trzeba się zająć i muszą być zrobione, te mniej ważne lub "wcale" ważne zostaw, nie poświęcaj im czasu... nie zawracaj sobie nimi głowy - są nie ważne i tego się trzymajmy...



Twoja-Ja...

sobota, 9 kwietnia 2011

Autoprezentacja.

Szpilka jaka jest każdy widzi, oczywiście w zależności od tego co ma na myśli:

może być szpilka jako but... wysoki i cienki obcas - jest to obuwie, które sama osobiście uwielbiam i gdy tylko mam możliwość oczywiście szpilki zakładam

może być szpilka krawiecka..- długa, smukła i z maleńką główką...

I żaden z tych opisów w żadnym wypadku nie opisuje tytułowej Szpilki w Wielkim Mieście.
Jedyne co łączy tytułową Szpilką z powyższymi opisami to wysokość...
Szpilka nie jest ani cienka :D ani tym bardziej smukła...

Szpilka jak to Ktoś to kiedyś ładnie określił ma kształty Rubensowskie.... hmmm i coś w tym jest, przynajmniej ładnie brzmi i tego się trzymajmy...
A więc - Szpilka ma Rubensowskie kształty i tak jeszcze przez jakiś czas zostanie...

Ale o czym innym miało być...

Szpilka jest inna od pozostałych kobiet i uwielbia tą inność:
po pierwsze - Szpilka nie znosi zakupów, nie ma się co oszukiwać robienie zakupów jest dla Szpilki traumą, jej zakupy wyglądają tak: wejść, kupić i wyjść...
po drugie - Szpilka nie znosi określonej grupy mężczyzn - tzw. wycacanych, wyrysowanych mężczyzn...
Mężczyzna, który:
spędza więcej czasu przed lustrem niż Szpilka, zakłada więcej żelu na włosy niż Szpilka, spędza długie godziny na wybieranie ubrań, dba o dłonie bardziej niż Szpilka (nie wiem czy to w ogóle możliwe), jest bardziej opalony niż Szpilka - JEST NA STRACONEJ POZYCJI !!

Mężczyzna aby zainteresować Szpilkę musi rozmawiać i to nie o najnowszych trendach mody, nie o fantastycznej nowej Galerii Handlowej, nie o rewelacyjnej kolejnej polskiej komedii romantycznej...
NIE!!

Szpilka tego nie znosi !

Mężczyzna, który zacznie obdarzać Szpilkę komplementami i wykorzystywać swój wygląd jest od razu stracony i nie ma co u niej szukać. 
Nie potrzebuje u swego boku faceta, który będzie traktował Szpilkę jako dekorację i nie będzie uznawał jej zdania. Faceta, który spędza wieczory przed telewizorem z piwem w ręku lub wieczór przed komputerem bo właśnie Ktoś napisał nowy wątek na forum....

Szpilka potrzebuje faceta, który przede wszystkim nie będzie "musiał". 
Mężczyzna powinien "chcieć"
Powinien wiedzieć czego chce i jasno to komunikować.

Szpilka jest wywrotowcem - gdy potrzebuje pomocy, nie powie tego mężczyźnie tak od razu, właściwie powie - ale tylko raz, jeśli odzewu nie będzie Szpilka po prostu zrobi coś sama.

Szpilka lubi wyzwania, stawia sobie cele, spełnia swoje marzenia, zaczyna od tych małych a chce na dużych skończyć....

Tylko czasami przychodzą samotne wieczory i wtedy Szpilka potrzebuje się przytulić, poczuć się potrzebna, potrzebuje się przytulić i usłyszeć wszystko będzie dobrze, pamiętaj jestem obok... nie na dotyk myśli...

Szpilka gdy kocha jest gotowa do poświęceń. Reaguje zawsze emocjonalnie, kocha swoje emocje i czasami nie potrafi ich opanować.

Szpilka czasem chce poczuć się kobietą, czasem taką bezbronną, czasem taką naiwną i zwyczajnie kochaną... a czasem kobietą po prostu kobiecą...

Chce czuć, że jest ważna - ale nie jak benzyna do auta lub kawa o poranku.
Szpilka chce mieć poczucie, że mężczyzna który jest u jej boku po prostu jest, gdy budzi się o poranku i dotyka dłonią poduszki...

Chce poczuć dreszcz podniecenia, gdy wraca do domu... bo Ktoś na nią czeka...
Chce wracać do domu i mieć świadomość, że tam Ktoś może na nią czekać....

Czy to tak dużo?

Czy wymagania Szpilki są aż tak duże?

Czy są jeszcze na tym świecie mężczyźni, którzy są naprawdę mężczyznami, którzy nie opalają się godzinami na solarium, którzy nie zużywają pół tubki żelu by dobrze wyglądać....

Czy są mężczyźni, którzy są zwyczajnie męscy, bo pachną niesamowicie, bo otwierają Szpilce drzwi, bo potrafią objąć ją ramieniem pocałować w miejscu publicznym i wcale się tego nie będą wstydzić...

Czy są jeszcze męscy mężczyźni, którzy samą swoją obecnością sprawiają, że Szpilka czuje się bezpieczna???

Jeśli są to ja chętnie takiego poznam ;-)

Ważne dni...

Przed Szpilką dwa ważne dni...
Pełne stresu i obaw...
Hektolitry kawy, kilka papierosów...

czuję, że nic nie wiem - a to akurat etap świadomej niekompetencji !!!

Szpilka wczoraj miała ochotę zrobić krok w tył - nadal o tym myśli, ale tego nie zrobi po prostu spróbuje jak się nie uda... a ma przeczucie, że tak będzie, to chociaż spróbuje...


Trzymajcie kciuki.... Szpilka załamana idzie się jeszcze pouczyć...
Spałam  godzin, ale kawa mnie obudziła...


PS.
Nie ma Cię... a ja Cię tak potrzebuję...
Boję się, tak cholernie się boję...

piątek, 8 kwietnia 2011

Jestem powietrzem...

Jestem Duszą biednego Anioła,
Jestem snem, który Cię woła,
Jestem mgłą rozlaną po błoniach,
Jestem kroplą potu na skroniach.

Widzisz mnie...
Widzisz jaki jestem...
Widzisz mnie...
To tylko powietrze...
Widzisz mnie...
Widzisz jaki jestem...
Widzisz mnie...
To tylko powietrze...

Jestem Ptakiem w niebieskich przestworzach,
Jestem ziarnkiem piasku na dnie morza,
Jestem facetem co siedzi na schodach,
Jestem tym wszystkim 
czego mi szkoda.

Widzisz mnie...
Widzisz jaki jestem...
Widzisz mnie...
To tylko powietrze...
Widzisz mnie...
Widzisz jaki jestem...
Widzisz mnie...
To tylko powietrze...

Jestem listkiem walczącym na wietrze,
Jestem pasażerem w miejskim metrze,
Jestem kolesiem co nie chodzi w swetrze,
Jestem tym wszystkim 
i nie wiem czym jeszcze.

Widzisz mnie...
Widzisz jaki jestem...
Widzisz mnie...
To tylko powietrze...
Widzisz mnie...
Widzisz jaki jestem...
Widzisz mnie...
To tylko powietrze...

http://www.myspace.com/zimbaboo/music



Zamknięte kolejne rozdziały mojego życia, czasem z konieczności by być wolną a czasem z konieczności by Ktoś był wolny.
Pomyślałam sobie w swojej kobiecej naiwności, że jeśli "coś" to Ktoś będzie o mnie walczył, i nie wyobrażałam sobie tutaj Rycerze w lśniącej zbroi na białym rumaku i walczącego z potężnym smokiem. Nie, moje wyobrażenie o walce było inne. 
Sądziłam, że ... no właśnie co ja sobie właściwie wyobrażałam.
A wyobrażałam sobie, że Ktoś mimo mojej ucieczki będzie, zwyczajnie będzie...
Pomyliłam się... nie pierwszy i nie ostatni raz...
Wczoraj zasypiałam z nadzieją a dziś budzę się w beznadziei i w łzach...
Telefon nadal milczy - zupełnie jak ja...


Tylko, że ja milczę z zupełnie innych powodów.

Ale to już nie ma znaczenia. 
Zrobiłam co mogłam. A dziś się poddaje, po prostu poddaje bo nie jestem przygotowana do kolejnego wyzwania.