niedziela, 17 kwietnia 2011

Gorączka sobotniej nocy...

Subtelny balans pomiędzy ideałem a pięknem...
Niezwykłość życia zamknięta w tchnieniu muzyki, duszy i ciała...



Ekstaza umożliwia przekraczanie własnych granic, a taniec jest sposobem unoszenia się w przestrzeni...

Wczoraj uciekłam od rzeczywistości...
Odpłynęłam w rytm dźwięków...

Zamykając oczy słuchałam tylko muzyki....i balansowałam... pomiędzy rytmem a słowami.
Czułam jak muzyka opętała mnie...
Nie liczyło się nic,  biodra kręciły się jak oszalałe, a krew burzyła się w żyłach...

Rzeczywistość była odległa, nie liczył się świat, który jest na zewnątrz, nie liczyły się telefony, nie liczyły się smutki...

To był mój taniec, mój wieczór, moja ucieczka od rzeczywistości....


Nie w alkohol.... ale w taniec, w inny wymiar mnie samej... w szaleństwo...
rytm, bas, dźwięk, kolorowe światła... parkiet....
decybele....

Zapomniałam o wszystkich smutkach i tego potrzebowałam....



Podsumowując gorączkę sobotniej nocy:
Spałam 4 godziny :-)
Tańczyłam 6 godzin :-) z przerwami (krótkimi) na :
1 Desperado
1 Red Bull z wódką
Papieros (nie jeden)
Toalete
Zdjęcia
Zapoznałam się z ochroniarzem (oczywiście w celach budowania poczucia bezpieczeństwa)

A tak w ogóle to bawiłam się fantastycznie !!!!!!

PS
Wychodząc z lokalu o 4 nad ranem, ochroniarz wcisnął mi w rękę małą kartkę...
hmmm... a na niej numer telefonu :-) kto wie, może skorzystam (oczywiście w celach budowania poczucia bezpieczeństwa :D)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli chcesz zostaw swoje literki...