Gdy dziś usłyszałam tą metaforę szczerze się uśmiechnęłam...
Wyjątkowy dzień, właściwie wyjątkowy tydzień...
bardzo wyczerpujący i emocjonujący. Właściwie to cieszę się, że już minął.
Co prawda odpocznę dopiero we wtorek ale najważniejsze i najcięższe dni są za mną.
Wiele myśli w mojej głowie... biegną a raczej suną jak express po torowisku, z tym, że tymi torami jest moja głowa...
Chyba nawet nie mam siły by dogonić te moje nieszczęsne myśli...
Myślę o wielu sprawach o tym jak wiele się zmieniło w moim życiu przez ostanie kilka miesięcy i jak bardzo ja się zmieniłam...
Jak pokonałam w sobie te Diabły, który były gdzieś z tyłu mojej głowy...
Jestem inna, czy lepsza czy gorsza nie wiem - na pewno inna...
Bardziej świadoma, siebie, tego czego oczekuje od innych, od przyszłości...
Potrafię wyznaczyć sobie cele i dążyć do ich realizacji...
ewaluowałam, że tak powiem...
dorastam do decyzji, nowych postanowień "nowego jutra"
Tylko do jednego nie potrafię dorosnąć...
Nie potrafię mówić o swoich uczuciach... uciekam, tak jak to robię od tygodnia...
boję się pytań a jeszcze bardziej odpowiedzi... chociaż może w głowie już mam gotowe odpowiedzi i dlatego boję się pytań...
Nie wiem, sama nie wiem...
Uczucia i emocje - nie potrafię nad nimi zapanować...
Jestem wywrotowcem, dlatego dziś zamiast cieszyć się w pełni tym co dobrego spotkało mnie w tym tygodniu i tym jak wiele udało mi się osiągnąć, mam ochotę zwinąć się w kłębek i popłakać w ciszy i spokoju...
Mam ochotę na chwilę płaczu w samotności... a jednocześnie chce przestać czuć się tak samotna jak się czuję...
Zniknęłam z czyjegoś życia kilka dni temu... i zastanawiam się czy odczuwa mój brak...
a co jeśli...a co jeśli Komuś pasuje, że zniknęłam...
Jak będę dalej żyć i funkcjonować... przecież ja...
"zostałam oswojona" zupełnie jak Lisek przez Małego Księcia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
jeśli chcesz zostaw swoje literki...