niedziela, 3 kwietnia 2011

Szpilka weekendowo...

Szpilka dziś zanurza nos w materiałach szkoleniowych, przed nią ciężki tydzień... sporo nauki, obowiązkowe podróże, wizyta u lekrza, rodzinne spotkania, wizyta w Instytucji Państwowej by zakończyć niedokończone sprawy, a potem certyfikacja... ufffff.... oby ten tydzień się tylko dobrze skończył...

Tak więc aby mieć jak najmniej pretensji do siebie pod koniec tygodnia Szpilka dziś się intensywnie uczy. Tony materiałów już przerobionych a przede wszystkim posegregowanych i teraz przynajmniej wie, gdzie co jest i gdzie co można znaleźć. Nie jest najgorzej. Wiedza hmmm powiedzmy, że jeszcze nie jest najgorzej... nie ma tragedii można by rzec, chociaż to się jeszcze okaże.

Ale jest weekend, znaczy kończy się a Szpilka postanowiła troszkę z niego skorzystać.
Mieszka w Wielkim Mieście a tak naprawdę wcale go nie zna. No oprócz drogi do pracy, drogi z pracy, drogi na Stare Miasto, do Akademii, do multikina, do kosmetyczki :D, do Dworca Centralnego, Zachodniego i Wschodniego :-).
I jeszcze kilka punktów niezbędnych do egzystowania.
Pora poznać swoje Wielkie Miasto.

Wczoraj wsiadła na swój ukochany rower i można powiedzieć, że rozpoczęła sezon rowerowy. Wycieczka 20 km. Super jak na pierwszy raz. To zawsze jej pomaga, muzyka w uszach, wiatr we włosach (wlaściwie w kasku) i prędkość niach niach niach... to jest to co lubi, chociaż wybór trasy taki sobie.
Pojechała na Stare Miasto -  Szpika lubi je i chyba właśnie dlatego, ale rowerem nigdy więcej w weekend... zbyt dużo wycieczek. Wkrótce, gdy wszystko się unormuje złapie oddech i będzie brykać gdzie ją koła poniosą, już nie może się doczekać.
A poza tym w kącie stoi Szpilki nowy zakup (prezent urodzinowy, który sobie sama przedwcześnie sprawiła) rolki... i też będzie szaleć a co... kiedyś trzeba spełniać swoje marzenia.

A dziś dzień pełen nauki i spacer... taki długi na odprężenie. I małe pifko z sokiem na rozluźnienie... pomogło.

Już nie przeraża jej aż tak to Wielki Miasto, już zaczyna żyć w nim, nie tylko tak sobie egzystować. Postanowiła zmienić swoje życie i zaczyna, już zaczęła.
Bo Szpilka już nie chce spędzać samotnie wieczorów i z zniecierpliwieniem patrzeć na ekran telefonu w nadziei, że wkrótce zadzwoni - już tak nie chce.
Bo wie, że zrobiła co mogła, postawiła wiele kroków i więcej nie może, bo teraz musi chcieć Ktoś jeszcze...
I dziś jeste z siebie dumna, wychodząc na spacer nie zabrała telefonów i miałam święty spokój :-) i wcale nie zastanawiała się nad tym, czy któryś właśnie nie dzwoni...

Szpilka wraca do nauki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli chcesz zostaw swoje literki...