piątek, 29 kwietnia 2011

Urodziny.

"Dzień dobroci dla zwierząt" tak bym to dziś nazwała - właśnie dobiega końca i bardzo się z tego cieszę...

Były oczywiście życzenia, od większości bliskich znajomych od przyjaciół...
zabrakło życzeń od rodziny (chociaż wyjątek to moja bratowa - Ona o wszystkim zawsze pamięta, właściwie o mnie zawsze pamięta). Ale dalsza część rodziny... przecież to tylko urodziny.

Właściwie tak sobie pomyślałam, że to "Tylko urodziny" to pierwsze 30 lat... i co z tego.
Dzień spędzony w łóżku, troszkę z książką troszkę w snach przechodzących w jawę...

Mój organizm się zbuntował i moje plany na dzisiejszy dzień wzięły w łeb...
Troszkę szkoda - ale cóż czasem tak bywa... mam nadzieję, że to sobie odbije i to już pod koniec maja :-)

Nie będzie podsumowań, nie będzie wspaniałych planów na przyszłość, deklaracji co zrobię i jakie postawie sobie cele...

Pozwolę by po prostu się działo... aby życie się toczyło z małą moją pomocą...
Właściwie nawet dziś nie smutałam...

Mimo, że spędziłam ten dzień sam...nie było tortu... nie było bliskich na wyciągnięcie ręki...

Nie płakałam, że byłam sama... po prostu przeżyłam ten dzień...a na koniec powiem,

Dziękuję za pamięć tym wszystkim, którzy pamiętali...

I nie ważne jest czy Ktoś był pierwszy czy ostatni... nie ważne, co i jak powiedział - ważne, że pamiętał....

chociaż  nie tak jakbym chciała... ale przyzwyczaiłam się, że ja nie dostaje już tego co bym chciała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli chcesz zostaw swoje literki...