niedziela, 3 kwietnia 2011

Szpilka


Mam prawie 30 lat i rozpoczynam kolejny, nowy etap w moim życiu, przez ostatnie kilka miesięcy moje życie to ciągłe zmiany, przeprowadzki, ucieczki, powroty, wyjazdy, przyjazdy. 
Tysiące kilometrów w podróży pociągiem, autobusem... spełnianie marzeń tych dużych i tych małych..
i ciągła walka o siebie. 
Całe życie mieszkałam w jednym miejscu, tam miałam swój dom, mężczyznę kota i rybkę. Tam codziennie tą samą trasą szłam do pracy, te same twarze, te same osobowości. Codziennie obiad, telewizor i komupter. Czasem seks z mężczyzną czasem piwo z przyjaciółkami, czasem rower, czasem wycieczka poza miasto.
Gotowanie, sprzątanie, mycie okien, odkurzanie, prasowanie, pranie...
Jak każda "matka Polka" tylko, że ja nie byłam matką...

Ktoś patrząc z boku mógł powiedzieć: Ma wszystko więc pewnie jest szczęśliwa:
- kochający mężczyzna (przecież codziennie zabiera ją z pracy)
- własne mieszkanie (kredyt spłacany przez 30 lat)
- dobre auto (dla każdego dobre znaczy co innego)
- dobrą pracę (wszędzie dobrze, gdzie na nas nie ma)
etc...etc...etc...

Szczęścia nie daje mężczyzna, którego się boisz, mieszkanie w którym nie czujesz się bezpieczna, auto na które musisz mieć "pozwolenie" by gdzieś nim wyjechać...

Więc mimo wszystkich dobrych rzeczy otaczających mnie. Szpilka nie była szczęśliwa - ot co jest przekorna.

Uciekłam w październikową noc, pakując to co mogłam w półtorej godziny. Zamknęłam drzwi i poczułam ulgę...

Kilka godzin później siedziałam w pociągu w kierunku północy i już wtedy czułam, że zaczynam pisać swoje życie od nowa... i że teraz wszystko zależy ode mnie samej...

I tak się dzieję, za kilka dni znowu coś się zmieni...ale o tym już kiedy indziej...

Wspinam się... każdego dnia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli chcesz zostaw swoje literki...