piątek, 15 kwietnia 2011

BEZPOWROTNIE

Poznajemy tysiące ludzi i nikt nas nie wzrusza...
A w końcu pojawia się jedna osoba i zmienia nasze życie.
Bezpowrotnie.

"Jestem szczęśliwa...
Światło poranka odbija się od Twojej twarzy,
podmuch lekkiego wiatru przeszywa moje ciało...
Czuję miły dreszcz
Jestem szczęśliwa. Tu i teraz.
Ta chwila, 
ten właśnie moment - tak tylko to, 
można by powiedzieć...
Właściwie nie ważne czy to się powtórzy dziesięć tysięcy razy,
czy już tak nie będzie, a wiesz dlaczego?
Bo jestem szczęśliwa. Tu i teraz...."

Powtarzałam cichutko w myślach, tak cicho by nikt, nie usłyszał moich własnych myśli. Jakby to w ogóle było możliwe.

Jedna osoba może zmienić nasze życie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Zamienia nasze poranki w najszczęśliwsze chwile, chwile dzięki którym czujemy się wyjątkowo.
Albo czujemy się zwyczajnie szczęśliwe.
Nie myślimy o tym co będzie później i czy będzie jakieś później.
W takie poranki nie ma znaczenia czy to się powtórzy bo liczy się chwila.
Bo liczy się tu i teraz.

Przeżyłam trzy poranki tu i teraz. Poranki, które chciałam aby trwały wiecznie. 
Poranki, które zaczynały się o 5 nad ranem tylko dlatego aby trwały dłużej.
Patrzyłam na twarz mężczyzny i uśmiechałam się, bo zwyczajnie sobie spał... tuż obok....


W myślach mówiłam sobie:

Bo jestem szczęśliwa... Tu i teraz...

a potem dopowiadałam cicho w myślach, tak by nie usłyszał ani jednej myśli

z Tobą, przy Tobie, dzięki Tobie...

Jest czas powitań i czas pożegnań. Właściwie co dzień witamy się z kimś i żegnamy...
Żegnałam się z wieloma osobami w swoim życiu, z wieloma tak na zawsze...
Z trzema osobami nie zdążyłam się pożegnać, odeszli nagle... i nie była to ich decyzja ani tym bardziej moja, bo gdyby to miała być moja decyzja - nigdy nie pozwoliłabym im odejść.


Dziś dojrzewam do kolejnego pożegnania, przygotowuje się do niego każdego dnia...
Ale chyba tylko ja...
Nie rozumiem zbyt wiele, i nie dlatego, że jestem mało inteligentna...
Nie, dlatego, że zbyt wiele pytań, zbyt mało odpowiedzi na zadane pytania...

Często wracamy do przeszłości, ja również - dziś dzięki mojej przyjaciółce... przypomniała mi, że przecież przeszłość istniała, w moim przypadku bardzo wpłynęła na mnie. Moja przeszłość, moje przeżycia. To wszystko ukształtowało mnie. Stworzyło. Moja cała przeszłość ulepiła mnie jak z gliny.
W dużej mierze to dzięki niej jestem taka a nie inna...

Nie odważyłam się na powrót do przeszłości... do wspomnień...
za dużo tam mnie... takiej innej, takiej emocjonalnej... takiej...

Nie chce wrócić do miejsca, gdzie On mnie odnalazł, gdzie wszystko się zaczęło...
Ciekawe czy zdaje sobie sprawę ile słów było pisanych dla niego, do niego...

Na pewno nie wie o wielu... o szkatułce wspomnień... o listach nie wysłanych...

Nie wie o ostatnim liście... a przecież był dla niego.


Dziś wiele rzeczy już nie wie, teraz już nie szuka mnie... nie znajduje...
Więc stoję w swoim cieniu, uciekam... znikam...

powoli bezszelestnie przestaje istnieć...
a może już nie istnieje...


Może jestem jedną z tych tysięcy ludzi, które się poznaje i nie wzruszam...
Może...

Pojawiła się w moim życiu osoba, która zmieniła moje życie.
Bezpowrotnie... Nawet jeśli nie jest jego częścią...

http://www.youtube.com/watch?v=smRMGrUumHY 

2 komentarze:

  1. Powiem tylko .. Zdarzyło się , bo tak chciał los... I trzeba się mimo wszystko uśmiechnąć, bo było .. a mogło się przecież nie zdarzyć...
    Powtarzam wciąż: nie trzeba się smucić, że coś się kończy - trzeba się uśmiechać, że coś wogóle się wydarzyło....

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak masz rację.. zdarzyło się, bo Szpilka po prostu czasem się zdarzała... ale chyba już to zaakceptowała...

    Kiedyś zdarzyło się nam...
    To Niekochanie...

    OdpowiedzUsuń

jeśli chcesz zostaw swoje literki...