niedziela, 14 sierpnia 2011

Niedziela....

Niedziele od zawsze kojarzyła mi się z takim dniem, w którym odpoczywa się do południa potem je się smaczny niedzielny obiadek w towarzystwie najbliższych lub przyjaciół.. potem spacer, lub wizyta w kościele.
Popołudniu wizyty u rodziny, zapach ciasta drożdżowego, kawa, czasem wino...
Wieczorem błogie lenistwo. Generalnie niedziela zawsze kojarzy mi się z dniem dla rodziny.
Gdy byłam młodsza to niedziele zawsze spędzałam u mojej kochanej babci, właściwie u kochanych dziadków. Rano zawsze babcia nas budziła i czekało na nas ciepłe kakao i bułka z dżemem. W tym dniu zawsze pozwalała na dłuższe spanie (mojemu wiecznie nie wyspanemu bratu czasami nawet do 12 w południe :-) ].
Potem przygotowania do obiadu, kościół i sam obiad.
Zawsze jedliśmy razem: moje rodzeństwo i dziadkowie. Czasami na obiad przyjeżdżała ciocia lub wujek.
Po obiedzie szykowałyśmy z babcią sałatkę lub jakieś ciasto, "bo zawsze Ktoś może nas odwiedzić".
I zawsze Ktoś odwiedzał. Moja babcia przyciągała ludzi, zawsze uśmiechnięta, zawsze pomocna. Scala rodzinę, niezależnie od wszystkiego. Dom był zawsze pełen ludzi, gdy wspominam dom babci to zawsze czuję zapach kapuśniaczków lub ciasta drożdżowego z kruszonką....

Dziś już nie ma takich niedziel.... 
Dziś niedziele spędzam w pracy, lub sama w pustym domu, w czterech ścianach.
Nie ma zapachu ciasta ani kapuśniaczków. Nie ma rodziny... brakuje mi właśnie takich niedziel, gdzie czujemy się częścią czegoś... częścią rodziny, częścią jakiejś wspólnoty....

Właściwie mamy w okół siebie ludzi, poznajemy ich, czasem się zaprzyjaźniamy, czasem czujemy, że są nam bliscy...
a czasem... czasem spędzamy godziny, dni na rozmowach z ludźmi, którzy zupełnie nic dla nas nie znaczą, nie są częścią naszego życia.... zatapiamy się w świecie znajomych tylko po to by napić się alkoholu, niby odstresować... zachłannie wchodzimy w wirtualny świat wierząc naiwnie, że to zastąpi nam prawdziwe relacje...

Ale czy to, że Ktoś kogo nie widzieliśmy od kilku miesięcy napisze nam na Facebooku, że lubi nasze zdjęcie to jest jakaś relacja...??
Czy o coś takiego nam chodzi...
Poprzez bieg, długie godziny w pracy zapominamy o tym jak to jest budować relacje, jak to jest prowadzić rozmowę z drugą osobą. Nie potrafimy już rozmawiać, nie potrafimy mówić o swoich uczuciach, gnamy przed siebie i chcąc sobie zafundować rozmowę wchodzimy na chaty, na portale społecznościowe... czy o to w tym wszystkim chodzi??

Czy dziś liczy się tylko praca i to jaki szybko wkleimy zdjęcie na jakimś portalu. Oczywiście nie neguje portali, bo sama z nich korzystam.
Ale co z uczuciami, co z więzami rodzinnymi, co z przyjaciółmi i znajomymi??
Czy warto zamykać się na ludzi?
Często powtarzamy: czuję się samotna/samotny i nie mam zbyt wielu znajomych bo nie mam czasu.

Ale pytam czyja to wina....

Opowiem Wam pewną historię, która zdarzyła się jakiś czas temu.

Pewien mężczyzna poznał kobietę na jednym z komunikatorów. Zaczęli ze sobą rozmawiać. Spędzali każdą wolną chwilę na wspólnych rozmowach. On stał się częścią jej życia, ona częścią jego życia. On znał jej sytuację osobistą, ona jego. Poznała jego rodzinę i zaprzyjaźniła się z jego kuzynką. Wspierała jego i ją w bardzo trudnych chwilach. Kobieta zatraciła się całkowicie w tej przyjaźni i właściwie miłości do mężczyzny, z którym nigdy nie rozmawiała przez telefon, z którym nigdy się nie spotkała. To trwało kilka lat...

Nigdy się nie spotkali... Dlaczego? Skoro coś do siebie czuli, skoro byli dla siebie ważni - bo takie jest życie. 
Bo jedno z nich zadecydowało, że lepiej się nie spotykać, nie rozczarowywać siebie nawzajem...

Bzdura totalna bzdura. Osoba, która tak zadecydowała nie żyje. Mężczyzna zginął w ubiegłym tygodniu. 
Ta historia ma swoje mniejsze i ważniejsze historię i kiedyś może uda mi się to wszystko opowiedzieć. Ale dziś chciałabym o czymś innym.

O tym, ze co raz rzadziej dbamy o ludzi, którzy są w okół nas. Co raz mniej czasu poświęcamy swoim bliskim w nadziei, że przecież jeszcze będzie czas, na spotkania z rodziną, z przyjaciółmi...
Że przecież Oni będą...
Ale przecież nie zawsze... Nie wiemy co przyniesie jutro, nie wiemy kiedy nas zabraknie...

Nie wiemy czy jutro obudzi nas słońce...

Tak wiele tracimy nie pytając, nie dbając o tych na których nam zależy. Czy Twoi najbliżsi wiedzą, że ich kochasz? Że za nimi tęsknisz?


Ja tęsknie za kilkoma osobami, które są daleko i wydawało by się, że są obcy bo nie łączą nas więzy krwi. Ale są to ludzie, którzy są przy mnie zawsze gdy ich potrzebuję, są to ludzie którzy poznani w nie realnych okolicznościach stały się częścią mojego życia, w moim serduchu jest miejsce dla nich...
A to dlatego, że dbamy o te relacje, bo czasem dzień zaczynam od życzenia im fajnego dnia, bo czasem przesyłam im uśmiech a oni mi odsyłają drugi uśmiech.

Są to osoby, które nie klikają na FB Lubię TO! gdy wrzucam jakieś zdjęcie, ale osoby, które mówią "cieszę się, że dziś się uśmiechasz" lub "dobrze Cię dziś słyszeć"

I właśnie takich osób wokół siebie potrzebuje i o takie relację chce dbać.

1 komentarz:

  1. Bo my ludzie już tacy jesteśmy.. Z łatwością wpadamy w wir.. wir pracy.. wir bezmyślności.. Brakuje nam czasu.. skupienia na rzeczy naprawdę ważne.. Na te , których nie da się kupić.. Na chwile z rodziną.. na spacer z przyjacielem.. na zapatrzenie.. I tylko wspomnienia uświadamiają nam jak stajemy się biedni. I nie chodzi mi tu o nic materialnego.Często wychodzimy z założenia, ze nie musimy kogoś zapewniać o swych uczuciach- bo przecież ten ktoś powinien o tym wiedzieć.. Nie mówimy a jednak sami także oczekujemy słów. Moze czasem warto zacząć mówić samemu by otworzyć komuś oczy i pomóc zrozumieć, że trzeba mówić, że trzeba być.. trzeba przytulać.. Nawet bez powodu . Bo takie chwile wiele znaczą nie tylko dla nas..
    Żyjemy życiem ale nie pamiętamy, ze ono ma też swoje granice. Żyjemy jakby nigdy nie miało się skończyć.. Co, jeśli dobiegniemy do jego mety.. co wtedy zobaczymy podsumowując czas, który był nam dany?
    Wiec ja nadrobię ciut i powiem: Lubie Cie Dziewczynko ;-)

    OdpowiedzUsuń

jeśli chcesz zostaw swoje literki...