niedziela, 11 września 2011

Muzycznie... a może nostalgicznie...


A dziś muzycznie...

Uśmiechałam się dziś... jechałam swoim autobusem geriatrycznym do pracy (tak nazwałam ten autobus ponieważ 3/4 pasażerów to staruszkowie) czasem jestem jedyną w miarę młodą osóbką na pokładzie szalonego autobusu. Mimo to słychać śmiech, rozmowy i radość... czasem słyszę o smutnych rzeczach - wrednych i wyrodnych dzieciach, zagrażających życiu chorobach a czasem jestem światkiem śmiesznych sytuacji....

Zasłuchana w mojej muzyce często nie zwracam uwagi na nic...
Dziś patrzyłam na Wielkie Miasto, zmienia się - przygotowuje się na Jesień, a ja właściwie lubię jesień... 
Lubię gdy słońce wynurza się zza chmur i pada pomiędzy drzewa... daje mi jeszcze radość, której czasem tak brak...

Dziś ponownie się zakochałam w Wielkim Mieście i jeszcze w Kimś...
Ale od początku... 
Wielkie Miasto jest Wielkie... ale są zakątki, w których ginie cały ten tłok, hałas, harmider... a ja lubię takie miejsca...

Zaraz po pracy wysiadałam w połowie drogi i poszłam w moje ulubione miejsce... Barbakan... usiadłam na cegłach i przypomniała mi się scena z Danielem Olbryskim na Barbakanie z filmu (prawdopodobnie, bo nie jestem pewna) "Żona dla Milionera"? Daniel gra malarza i właśnie na Barbakanie wystawia swoje obrazy...

Dziś nie było Daniela a także nie było jego obrazów, była Warszawa.... jak dla mnie cicha i tajemnicza... gdy robi się ciemno wszystko cichnie... nawet miasto... uwielbiam takie chwile, gdzie wiatr szumi mi w uszach, gdy czuję go na policzkach, gdy zamykam oczy i po prostu słucham... chciało by się wtedy posłuchać Paganiniego...


Wydaje mi się, że Paganini byłby idealny dla Wielkiego Miasta... i dla mojej drugiej miłości...

Zaczęłam czytać bajki Agnieszki Osieckiej i niestety zakochałam się... w bajkach, w opowiadaniach i w wierszach (o piosenkach już nie wspomnę)
Martwi mnie jedno ta miłość będzie mnie drogo kosztowała...
Już wypatrzyłam 3 książki, które po prostu muszę, ale to naprawdę muszę mieć...

Osiecka... zapomniałam o niej... a ona tak dobrze działa mi na duszę...(nie tą od żelazka)...

Tak inaczej dziś... tak spokojniej... pora na sen... chociaż książka przyciąga jak magnez - ech te jej bajki, niby dla dzieci a dorosły może się w nich zakochać...
Szkoda swoją drogą, że w dzieciństwie nikt nie pomyślał o czytaniu mi bajek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli chcesz zostaw swoje literki...