środa, 18 maja 2011

czasem jest po prostu źle. i tyle bym Ci chciała wtedy powiedzieć, tak mocno przytulić, ukoić w Tobie mój strach którego przecież we mnie za dużo jak na przeciętnego człowieka...

Gdybym był Twoim wrogiem uderzył bym w Twój spokój...

Cholera... no właśnie....

moje poczucie bezpieczeństwo legło w gruzach w jednym momencie ponownie zaczęłam się bać...
bo czy po słowach " Wolałbym widzieć Cię w grobie i składać na nim kwiaty, niż mieć świadomość, że jesteś gdzieś tam i żyjesz sobie jako szczęśliwa osoba..."

Więc co mam kupić paralizator? 
A może zapisać się na kurs samoobrony...

Tylko co potem...
Chce by to już było na prawdę przeszłością... by człowiek, który jest złym człowiekiem przestał istnieć dla mnie...

Chce obudzić się pewnego dnia i nie bać się , zwyczajnie się nie bać...

To jest takie wspaniałe uczucie, obudzić się w ramionach mężczyzny, który otacza Cię swoim silnym męskim ramieniem... i po prostu czuć się bezpiecznie... zatopić się w tym bezpieczeństwie i nigdy go nie tracić...

Głowa pełna myśli... jedna nie może nadążyć za drugą...
od kilku dni nie mogę się zebrać do napisania zwykłego listu... może jutro się uda... po raz pierwszy mam świadomość, że jestem w stanie go wysłać...

teraz tu?
a może gdy wyjadę...


wszystko jakby się jednego dnia skomplikowało...
i znowu to uczucie, że coś się dzieje... poza mną... ale dotyczy mnie...

Cholera... pora coś z tym wszystkim zrobić, bo czuję jak znowu wariuje...
z tęsknoty, ze strachu... kuźwa sama nie wiem dlaczego...

idę po drinka... a potem padnę na łóżku ze zmęczenia... które nadal mnie ogarnia...
maraton, właściwie mini maraton za trzy dni dobiegnie końca...

Tylko co potem?....
Oby nie cisza... bo boli co raz bardziej...

Tyle rzeczy chciałam dziś opisać... o tylu uczuiach opowiedzieć.. tylko, że dziś słów brakuje... i jakoś nic nie układa się tak jak powinno

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

jeśli chcesz zostaw swoje literki...